Ja trendsetterem? 4 objawy...

1. Analogowe aparaty, fotografia analogowa

To już 7 rok. Nadal mam prowizoryczną ciemnię, zdarza mi się robić zdjęcia puszką po piwie, wywoływać zagubione klisze i gubić nowe, czasem dłubię sobie cyrklem w kliszy i szukam swojego fotograficznego miejsca w Wawie. I nadal noszę żałobę po stracie Lubitela (format 6x6), który był moim najwierniejszym towarzyszem, zrobiliśmy razem masę najfantastyczniejszych zdjęć. Lecz niestety nie wytrzymał zderzenia z taflą lodu podczas zimowej sesji zdjęciowej trzy lata temu. RIP mój śliczny. 



2. Winyle

Wpadłam w tę fazę w liceum, a pogłębiło mi się na studiach. Doszło do tego, że kupiłam w jednym miesiącu 120 płyt winylowych, a potem musiałam mieć przymusowy odwyk i bana na kupowanie płyt. Nic jednak nie jest przyjemniejszego niż offiline'owe szuranie i mruczenie Freda Astaire'a lub Nat King Cole'a. 



3. Lakowanie listów

Ostatnio Insider podawał jakoby ludzie rzucili się na lakowanie listów. Czy to trend czy też zwykła fanaberia, sorry, byłam pierwsza. Tak, nadal piszę tradycyjne listy, rzadko, ale jednak. Smakują one najlepiej. Każdy list starannie obmyślam, a gdy dostaję odpowiedź - moje serce wali jak oszalałe przy otwieraniu koperty. Mój zestaw do pisania listów:



4. Manekin Challenge

Dziś Facebook przypomniał mi, że minęło dokładnie sześć lat od czasu, kiedy to w Rzeszowie oddolna inicjatywa licealistów PSI - Potrzeba Spontanicznych Idei - zrobiła flashmob na około 400 osób! Ja też do niej należałam, też tam byłam i dobrze się bawiłam. To była nasza największa akcja, było też kilka mniejszych akcji i nie tylko Manekin Challenge (wtedy to nazywało się Freeze'em), ale też na przykład zostawienie karteluszków - malutkich kopert z inspirującymi cytatami. Więcej o PSI tu:



So, what's wrong with me? Czy to uleczalne?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Warsztaty z cyjanotypii w Fotoplastikonie Warszawskim

Kwietniowe podsumowanie

Zielono mi! Czyli weekend pod hasłami "Osiecka" i "natura"