Finał Narodowego Instytutu Audiowizualnego - wspomnienia

Narodowy Instytut Audiowizualny to nowoczesna instytucja kultury powołana do celów ochrony i rozwoju polskiego dziedzictwa audiowizualnego. Pisałam zresztą o tym miejscu przy okazji pokazu "Nóż w wodzie". NInA robiła mnóstwo super rzeczy: pokazy, koncerty, prelekcje, warsztaty. Jest odpowiedzialna za m.in. Internetowy Magazyn Kulturalny Dwuktygodnik i Ninatekę. Mi bliska jest szczególnie druga inicjatywa: "Ninateka to ponad pięć tysięcy filmów, spektakli, koncertów, słuchowisk i programów publicystycznych, dostępnych legalnie i bezpłatnie, wszędzie tam, gdzie jest internet". Dzięki tej platformie mogłam w swoim rzeszowskim pokoiku chłonąć ogólnopolską kulturę pełnymi garściami na długo przed studiami we Wro czy życiem w Wawie. 



Gdy przyjechałam do Warszawy, NInA to było jedno z miejsc, które odwiedziłam w pierwszej kolejności. Niestety, nie dane było mi cieszyć się nim długo... Od dłuższego czasu mówiło się o pomyśle aktualnych władz o połączeniu Narodowego Instytutu Audiowizualnego i Filmoteki Narodowej. Ostateczne połączenie miało nastąpić w marcu tego roku, przesunęło się jednak na maj. Nie znam szczegółów, ale jestem sceptycznie nastawiona do tych zmian. Co wyjdzie z powstającego zlepku o kryptonimie FINA - zobaczymy. 

Tymczasem miałam okazję pójść z Karą na oficjalny finał NInA. I tu mam mieszane uczucia. Myślę, że ogólnie wieczór można uznać za udany, ale nie obyło się bez wielu ALE. Z początku zamierzałyśmy wybrać się na całość: koncert i silent disco, jednak nie załapałyśmy się na zaproszenia / wejściówki na koncert. Silent disco było też o tyle super opcją samą w sobie, że miał tam zagrać Kolektyw Radiowego Domu Kultury NOS, czyli Michał Nogaś, Agnieszka Obszańska, Agnieszka Szydłowska. A ja ich uwielbiam! Cudownie bawiłam się z nimi dwukrotnie na silentach we Wro: na rozpoczęciu ESK 2016 i na podwórku Galerii Neonów. Te powroty o piątej nad ranem pełne energii!  

Wracając do finału NInA... Ok. godziny 20:40 na FB pojawił się komunikat, że silent disco będzie opóźnione o godzinę. To była dla mnie o tyle druzgocząca informacja, ponieważ rankiem musiałam bardzo wcześnie wstać (o 6:00), co wiązało się z optymalnym powrotem na mieszkanie max. ostatnim jeżdżącym metrem (czyt. 2:40). NOS miał grać koło północy, więc automatycznie moja perspektywa zabawy z nimi mocno skurczyła się. 

Z racji opóźnienia okazało się, że dane nam będzie chociaż posmakować finałowego koncertu z sal NInA dzięki obejrzeniu transmisji w tamtejszej strefie chilloutowej... Niestety, chillout średni, bo obraz cały czas zacinał się. Na szczęście ktoś pomyślał i puścił też transmisję dźwiękową na słuchawkach. Gratulacje za najlepszy występ, moim skromnym zdaniem, należą się Gabie Kulce. 


Podsumowując koncert, uznałyśmy go z Karą za... nieco nudny. Dobry na popołudniowe spotkanie koktajlowe, a nie huczną galę kończącą. Może jednak taki był zamysł organizatorów, nie wnikamy. Prawie wszyscy wyparowali ze strefy chilloutowej, gdy miało zacząć się silent disco. I tu wielka niespodzianka. W kawiarence zrobiono wieeeelki finałowy bufet! <3 <3 Specjały były ciągle donoszone, wymyślne przekąski nasyciły nasze brzuszki, które zdążyły zgłodnieć przez półtorej godziny. 



Podniesione moralne. Idziemy tańczyć. Hmm... Początkowo było nawet nieźle, jednak później klimat zmienił się w same bossa novy i smęciaki, i jakieś dziwne nuty w stylu hinduskich wyć. Od około 0:30 do 2:00 tańczyłyśmy z dużymi przerwami, które wykorzystywałyśmy na próbowanie lemoniad, czy fotobudkę:


DJe silent disco. Weźcie pod uwagę, że nie każdy przychodzi w parze i nie każdy chce spać na parkiecie... Widziałam, że nie tylko my snułyśmy się w oczekiwaniu na seta NOSa, który rozpoczął się ostatecznie o drugiej w nocy. Potańczyłyśmy więc pół godzinki (cóż to jest pół godziny w okolicznościach, gdy wreszcie nuta zrzuca cię z nóg!) i sruuuu do metra. Dzięki NOSowi wracałyśmy doładowane energią, ale pełne żalu, że nie mogłyśmy zostać dłużej...

Taki jest finał NInA. Czekam, co będzie dalej. We stay tuned! 

NOS - czekam na kolejne warszawskie silent disco z Wami. Obiecuję następnym razem tańczyć całą noc. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Warsztaty z cyjanotypii w Fotoplastikonie Warszawskim

Kwietniowe podsumowanie

Zielono mi! Czyli weekend pod hasłami "Osiecka" i "natura"