Spotkanie autorskie z Hanną Krall w Nowym Teatrze

Przez pewien czas w swoim życiu poważnie zastanawiałam się nad zostaniem reportażystą. Siedziałam na swojej zmianie w bibliotece akademickiej i snułam marzenia, przeglądając półki z reportażami. Zabrakło mi jednak odwagi i zdecydowania. Porzuciłam pisanie, pozostałam czytelnikiem. Trzy lata temu nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie mi dane być w tym samym pomieszczeniu co Hanna Krall. Gdy dowiedziałam się więc o tym spotkaniu, nie mogłam tam nie być. Krall, Szczygieł, Nogaś, Warlikowski, Ostaszewska - czy może być piękniejsza mieszanka wybuchowa?  


Czwartek, 6 kwietnia, godz. 18.00 w Nowym Teatrze. Spotkanie z Hanną Krall zorganizowane było z okazji premiery "Fantomu bólu" - zbioru wszystkich reportaży Królowej Polskiego Reportażu. Spotkanie prowadził Michał Nogaś, a gośćmi byli: Mariusz Szczygieł i Krzysztof Warlikowski. 

Sala pękała w szwach. Wszędzie panował gwar rozmów dzielących podekscytowanie oczekiwanym wydarzeniem. Wszyscy ucichliśmy, gdy na scenę weszła Maja Ostaszewska. Usiadła, w skupieniu otworzyła książkę, przez chwilę milczała, zapatrzona w zapisane karty. I zaczęła czytać, a raczej odgrywać zdanie po zdaniu. Dzięki niej na chwilę przenieśliśmy się w świat bohaterów Hanny Krall. Wszystko zostało poza nami. Sala ucichła całkowicie w tych minutach - miałam wrażenie, że wszyscy wstrzymali oddechy. 

Po odczytanym fragmencie weszła pani Hanna w asyście trzech dżentelmenów. W tamtej chwili prawie popłakałam się ze wzruszenia - nareszcie! Wtedy właśnie poczułam, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie, że mój pobyt w Warszawie jednak ma sens, że to właśnie dla takich chwil tu jestem. Może to nieco infantylne zwierzenia, ale miło jest spełniać swoje marzenia. 



Spotkanie okazało się absolutnie fenomenalne. Wielokrotnie płakałam ze śmiechu i we wzruszenia. Trio: Krall - Szczygieł - Nogaś to absolutne mistrzostwo. Wyobrażałam sobie tych dwóch panów jako psotnych uczniaków na dywaniku u Mistrzyni, która (mimo psot) bardzo ich lubi. Wszyscy  droczyli się nieco ze sobą w ten nieuchwytny, elegancki sposób, zachowując jednocześnie wszelką dozę formalności. Pan Nogaś odpytywał panią Krall m.in. z tego, do czego przydały się ludziom jej reportaże. Jedną z zabawniejszych odpowiedzi była historia, jak Hanna Krall, rozmiłowana w krzyżówkach, odgadywała siebie jako hasła w jolkach. Wspomniała też, że pewnego razu hasłem w krzyżówce było nazwisko Mariusza Szczygła (haha). 

Poza tym było też dużo zabawnych kontekstów sytuacyjnych: ustawiania mikrofonu czy słuchania o tym, jak Hanna Krall leciała do Paryża ze zniczem w bagażu podręcznym. Albo jak Michał Nogaś odpytywał Mariusza Szczygła "dlaczego warto czytać reportaże Hanny Krall?". Nie będę tych sytuacji przybliżała - żeby je uznać za zabawne, trzeba było po prostu tam być. 

Było tez wiele momentów refleksyjnych. Miałam wrażenie, że którymś momencie, wspominając swoich bohaterów, Hanna Krall wzruszyła się do łez. Powiedziała nam, że wydawana książka to dorobek jej całego życia. To właściwie całe jej życie. Przyznała się do wierzenia w Dybuka (odsyłam do reportażu "Dowody na istnienie"), wspominała Krzysztofa Kieślowskiego oraz jego przyjaźń. Uczestnicy rozważali również postępowanie niektórych bohaterów z jej reportaży.  

Do spotkania wniósł też wiele uduchowionego artyzmu Krzysztof Warlikowski. Mówił on o przyjaźni z Hanną Krall oraz o swoich dwóch spektaklach opartych po części na jej reportażach. Mieliśmy też możliwość zobaczenia fragmentów tych spektakli. W rolach głównych występowali: Magdalena Cielecka i Andrzej Chyra. Po tych urywkach widać, że to kawał dobrego teatru. 

Na koniec Hanna Krall przeczytała nam bardzo długi fragment "Białej Marii". To było piękne zakończenie! 

Podczas spotkania nie można było robić zdjęć, co z jednej strony było zrozumiałe, ale z drugiej strony nieco przykre. Lubię mieć wspomnienie w postaci zdjęcia w swoim albumie. Na szczęście udało mi się znaleźć zdjęcia na FB Wydawnictwa LiterackiegoFB Nowego Teatru - na jednym nawet odnalazłam pixelową siebie: 

źródło: FB Nowego Teatru

Na koniec dwie ciekawostki:

Pierwsza to taka, że Maja Ostaszewska nie była osobą przypadkową, jeśli chodzi o czytanie fragmentów dzieł Krall. W przeszłości nagrała chociażby audiobook z jej reportażami. Grała również w spektaklu "(A)pollonia” w reż. Krzysztofa Warlikowskiego, który to spektakl oparty był po części na historii Apolonii Marczyńskiej z reportażu "Zdążyć przed Panem Bogiem". Z kolei w tym roku przypada 40. rocznica publikacji właśnie tegoż reportażu. Tekst ten ukazał się po raz pierwszy w 1977 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego, które teraz wydaje "Fantom bólu". 

Druga ciekawostka odnosi się do symboliki. Uczestnicy spotkania mieli przypięte do stroju papierowe żółte żonkile – symbol pamięci o bohaterach powstania. Zastanawiałam się jaka jest historia tych kwiatów. Trochę poszperałam i udało mi się znaleźć wyjaśnienie. Otóż, jednym z ocalałych z getta był, jak wiadomo, Marek Edelman, ostatni dowódca ŻOB. Hanna Krall często wracała do jego osoby na czwartkowym spotkaniu. 19 kwietnia, w każdą rocznicę powstania, składał on bukiet żółtych kwiatów pod Pomnikiem Bohaterów Getta na Muranowie. Papierowe żonkile nawiązują właśnie do tej tradycji. 

Przy okazji dodam, że 19go kwietnia Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN już po raz piąty zorganizuje akcję upamiętniającą powstanie w getcie warszawskim. Kilkuset wolontariuszy rozda warszawiakom żółte żonkile. Nosząc je pokażemy, że łączy nas pamięć o tych, którzy zginęli w walce o godność.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Warsztaty z cyjanotypii w Fotoplastikonie Warszawskim

Kwietniowe podsumowanie

Zielono mi! Czyli weekend pod hasłami "Osiecka" i "natura"