Sofar Sounds Warsaw

Zacznę pokrętnie. Kiedyś we Wro załapałam się na inicjatywę Soundmate: Homegig 2 #Leski, czyli kameralny, publiczny koncert w prywatnym mieszkaniu. Było nas tam pewnie ze trzydzieści osób. Mała przestrzeń i kameralna atmosfera sprzyjały spokojnemu chill-outowi. W dodatku T., w którego mieszkaniu rozgrywał się koncert, zrobił wszystkim pyszne wegańskie babeczki! Koncert był naprawdę profesjonalny i wracałam do siebie z wielkim bananem na ustach i postanowieniem poszukania innych takich wydarzeń. Niedługo później B. opowiedział mi o Sofar Sounds. 

SOFARSOFARSOFARSOFAR! 
Co to?
TO:



Tak, zbliżam się do puenty: ciekawym zbiegiem okoliczności dostałam się na Sofar Sounds w Warszawie! Dwie godziny, trzy zespoły, jedna lampka wina (J. - jeszcze raz dziękuję!), śpiewane na głos "Gumisie" - może być idealniej? Podoba mi się brak przestrzeni pomiędzy występującymi a słuchaczami, wszyscy swobodnie rozmawiają ze sobą. To jak super domówkowy koncert, w ramach którego spotykają się nieznajomi, którzy od razu dobrze się ze sobą czują. Nie ukrywam, że najbardziej do gustu przypadł mi występ Pawła Izdebskiego, który był przeuroczy. 

Polecam wszystkim. Zacna inicjatywa! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Warsztaty z cyjanotypii w Fotoplastikonie Warszawskim

Kwietniowe podsumowanie

Zielono mi! Czyli weekend pod hasłami "Osiecka" i "natura"