W-arte: piątkowe otwarcie
Do tej nowej przestrzeni artystycznej W-arte (przy ul. Łowicka 56/3) mam tylko 6 minut piechotą. Czyż to nie jest wspaniałe? Uwielbiam uczestniczyć w różnych wydarzeniach kulturalnych, ale czasem jestem też małym leniuszkiem (pachnącym leniuszkiem!).
Wracając do W-arte, nie mogę doczekać się kolejnych akcji tam zorganizowanych, a w dodatku rozważam dołączenie do zespołu tworzącego tę przestrzeń jako wolontariuszka. Muszę tylko sprawdzić kalendarz i moją dostępność. Przestrzeń to mieszkanie prywatne, przypomina mi pod tym względem RIK, czyli Rzeszowski Inkubator Kultury. Fajne miejsce na wystawy, warsztaty, koncerty. Plany mają ciekawe, rozkład jazdy na luty i marzec obiecuje przynajmniej dwa wydarzenia, w których chciałabym wziąć udział. W dodatku działa tam kawiarenka, a kubeczek winka kosztuje 6 zł - to dobrze wróży!
Mimo, że otwarcie trwało od godziny 17, dotarłyśmy tam z Karo dopiero na koncert Daniela Spaleniaka. Muszę przyznać, że spędziłyśmy bardzo przyjemne chwile. Tylko podłoga była za twarda...
Każda z nas na wejściu została przywitana i zaopatrzona w zina (plakato-kalendarium). Pod światło tworzy się ładny kolaż:
Obejrzałyśmy wystawę zdjęć Filipa Ćwika, zaopatrzyłyśmy się w napoje i wyszukałyśmy miejscówę na koncert. Daniel to zdolny muzyk, a do tego całkiem niezłe ciacho. Polecam go posłuchać w celach chilloutowych. Ot na przykład taki utwór:
W gruncie rzeczy ten koncert był bardzo w stylu Sofar. Było domowo i przytulnie. Mam nadzieję, że to dobrego dobre początki. Pozostajemy w kontakcie, W-arte, powodzenia!
Komentarze
Prześlij komentarz