Niewinne Czarodziejki: Jak szurgotałam wraz z Karo w pewien piątkowy wieczór
źródło grafiki oraz link do wydarzenia: FB Co roku w Warszawie odbywa się Festiwal Warszawski Niewinni Czarodzieje . Kusząca nazwa w tym roku oczywiście musiała przyciągnąć mnie, świeżaka Warszawskiego, słoika PR-owego, fana kultury i klimatów vintage. Co prawda, nie miałam czasu zagłębić się wystarczająco w magię wszystkich wydarzeń, zdecydowałam się jednak na udział w przecudownym finale o wdzięcznym tytule: Jazz i cichutki szurgot fanatycznego tańca . Co kryło się za tym tajemniczym tytułem? Jazzowy koncert piosenek Nataszy Zylskiej (któż nie kojarzy chociażby uroczej piosenki Czeko-czeko-czekolada ?) w wykonaniu Moniki Borzym i późniejsze silent disco... Uwielbiam jazz, uwielbiam silent disco. Cud, miód, orzeszki... ale po kolei. Impreza odbyła się w Domu Braci Jabłkowskich, przy ul. Brackiej 25. Na początku warto wspomnieć o tym miejscu, gdyż ja osobiście dowiedziałam się o nim wtedy, gdy przekroczyłam jego progi. Budynek z 1914 roku swoje największe dni p...